czwartek, 12 lutego 2015

2.Bal, część druga

   Chyba mówił do mnie. W pobliżu nie było innej dziewczyny bez partnera, więc pokiwałam głową. Chwilę później czułam jego dłoń na mojej talii, drugą zaś delikatnie trzymał moją rękę.
-Jestem Wiktor. Pamiętasz mnie?
-Tak- powiedziałam cicho. Wyglądał niesamowicie. Klasyczny, czarny smoking i muszka tego samego koloru. Moja morska sukienka bez ramiączek, przed kolano wyglądała bardzo niepoważnie przy jego oficjalnym ubiorze.
-To miło- stwierdził. Po chwili zapytał - Widziałaś ogród?
-Nie. A ty?-uśmiechnął się, co spowodowało, że w moim brzuchu zaczęły wariować motyle.
-Jeszcze nie. Może tam pójdziemy?
-Jasne. Tylko pójdę po kurtkę.
Oboje poszliśmy do szatni-prostokątnego pomieszczenia pełnego wieszaków. Podeszłam do tego z tyłu, gdzie zostawiłam wcześniej kurtkę. Właśnie miałam ją wziąć, ale Wiktor był szybszy. Kiedy ją zdejmował z wieszaka, objął mnie ramionami. Był tak blisko i tak daleko jednocześnie.
                             ~*~
Ogród był niesamowity. Wszystko było pokryte grubą warstwą śniegu. Poza ścieżką. Niedawno była odśnieżana, najprawdopodobniej rano, ponieważ pokrywała ją zaledwie centymetrowa warstwa puchu. Z nieba spadały setki małych śnieżynek, które delikatnie osadzały się na jego włosach. Nie wiedzieć czemu, miałam ochotę je strzepnąć. Niespodziewanie poślizgnęłam się... I poczułam jego ciepłe dłonie na swojej talii. Przypadkowy przechodzień mógłby pomyśleć, że my... jesteśmy parą. Nasze twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów, on trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Czułam jak się rumienie. Pomógł mi wstać. Delikatnie się odsunął.
-Nic ci nie jest?-zapytał, a na jego twarzy wyrosły śliczne rumieńce.
-Chyba... Chyba nie- uśmiechnęłam się niepewnie.
-Może usiądziemy?-wskazał na ławkę. Tutaj był inny. Inny niż na kolonii, inny niż na sali. Tu było coś niesamowitego. Coś co sprawiało, że moje serce biło szybciej.
-Okay.
Ponieważ Wiktor usiadł bardzo blisko mnie, złośliwe rumieńce nie chciały zejść z mojej twarzy. Nasze ręce prawie się dotykały, dzieliło je dosłownie parę milimetrów.
-Hmm... Więc, co się u ciebie działo przez ostatnie... cztery lata?-zapytał, choć nie brzmiało to przekonująco... nie wiedzieliśmy o czym rozmawiać. Wcześniej tak nie było, zawsze trzecia osoba ratowała sytuację... albo ją niszczyła. Właśnie! Bingo! Trzecia osoba! Tu jesteśmy tylko we dwoje. To właśnie dlatego! To dlatego jest inaczej!
-Właściwie to nic ciekawego... A u ciebie?
-Hmm... Też nic... Jakby, bo... Jednak coś... Ja... Mój tata... On...- zaczął nerwowo mówić. Chwyciłam go za rękę. To był impuls.
-Spokojnie... Jeśli nie chcesz to nie mów...- zdziwiłam się słysząc swój opanowany głos. Nagle włożył moją dłoń w swoje ręce.
-Ja chcę... Tylko... To jest dla mnie trudne-spojrzał w moje oczy- Ja... On jest... Jest w śpiączce...-w jego oczach pojawiły się łzy -Wracał do domu i... Ciężarówka... Pijany kierowca... Las...- zaczął mówić nerwowo
-Spokojnie... Licz wdechy... I wydechy...- uśmiechnęłam się pocieszająco- Będzie dobrze, zobaczysz...-popatrzył na mnie, jakbym mówiła niestworzone rzeczy. Parę minut później odezwał się.
-Dziękuję... i przepraszam, spanikowałem... To jest dla mnie... Bardzo trudne.
-Nie masz za co dziękować, a tym bardziej przepraszać... -uśmiechnęłam się... Nagle uświadomiłam sobie, że jestem w niego wtulona. Próbowałam się jakoś dyskretnie wyplątać. Niestety, a może stety, blondyn to zauważył.
-Gdzie uciekasz?-szepnął do mojego ucha i zacisnął swoje silne ramiona jeszcze mocniej wokół mojej talii.-Może byś odpowiedziała księżniczko?-dodał po chwili. "Księżniczko"-powiedział to tak czule... Jakby to była pieszczota...
-Hmmm... Nigdzie... Wasza Wysokość-postanowiłam zastosować jego technikę.
-Bardzo się cieszę, lady Alicjo-uśmiechnął się- Zaproponowałbym Ci powrót do środka, lecz jest mi zbyt przyjemnie...- jego uśmiech był zaraźliwy...
-Chyba nie życzysz mi źle? Jeszcze się przeziębię-zaczęłam się z nim droczyć.
-Nie jest Ci miło?- niby się uśmiechał, ale w głosie blondyna słychać było niepewność.
-Hmm... Daj mi chwilę do namysłu...-jego mina była coraz mniej pewna, a uścisk słabł. Kiedy był wystarczająco słaby, wyskoczyłam z jego ciepłych ramion, podeszłam do większej sterty śniegu i ulepiłam śnieżkę...
-Jest mi bardzo miło!- powiedziałam. Był trochę zdezorientowany, szczególnie kiedy dostał śnieżką w rękę. Chwilę później oboje rzucaliśmy śnieżkami i śmialiśmy się. Po paru minutach odezwałam się...
-Przykro mi, ale chyba musimy iść do środka, chyba że chcesz żebym zmieniła się w bryłę lodu...
-Oczywiście, księżniczko...-odpowiedział Wiktor- Przepraszam... Chodzimy już- uśmiechnął się przepraszająco...
-Zaczekaj!
-Co?-nie odpowiedziałam, tylko strzepałam śnieg z jego włosów, a później z całej siebie. A następnie spojrzałam na niego. Jeszcze trochę śniegu plątało się w jego złotych włosach. Stanęłam na palcach i strzepałam je, a następnie pocałowałam go w policzek, podobnie jak on mnie kiedyś. Popatrzył w moje oczy niepewnym wzrokiem i podał mi ramie. Chwilę później zostawiliśmy kurtki w szatni i właśnie szliśmy z powrotem na parkiet, kiedy natknęliśmy się na Kacpra.
-Ooo... Allie, tu jesteś! Wszędzie Cię szukałem...-urwał, kiedy ujrzał blondyna obok mnie. Gdyby wzrok mógł zabijać, to Wiktor byłby już dawno martwy... Atmosfera zgęstniała, a chłopcy mierzyli się wzrokiem. Dzięki, Kacper- pomyślałam- o mało co i ten wieczór byłby udany! Naprawdę, jesteś mirzczem w psuciu mojego humoru! Zamiast tego powiedziałam:
-Wiktor, poznaj Kacpra, mojego kolegę z klasy. Kacper, poznaj Wiktora, mojego...-super przystojnego, inteligentnego, miłego- kolegę z kolonii.
Chłopcy podali sobie dłonie, z niezbyt szczerym 'miło mi'. I zapadła ta krępująca cisza... Przerwał ją...
***
Okay, a więc to na tyle. Za jakiś tydzień (może szybciej, może później) pojawi się ostatnia, trzecia część tego rozdziału.  Jeśli ktoś to czyta, to jest mi strasznie miło! Jeszcze milej by było, gdybyś zostawił komentarz! Chociaż buźkę ( :) ), żebym wiedziała, że jesteś ;) Nie przynudzam już, całusy, Allys ;*
  

4 komentarze:

  1. Przeczytane zaliczone i... Jako że moja wyobraźnia jest bujne [ta skromność] Stwierdzam i przyłoży... Znaczy przerwie cisze Kacper bo wydaje się taki zdegustowany całą tą sytuacją i powie coś w stylu "Chodź". A Alicja taki wzrok który mówi tylko jedno "[pip] się". Oczywiście tak tylko ja uważam bo Wiktor się wydaje taki ułożony. No ale właśnie. On się wydaje ułożony a czy jest? To już zupełnie inna historia i inne teorie które i tak ty jako pisareczka obalisz i wy bierzesz z dwóch trzecią XD Ogólnie rozdział boski *-* Akurat dla romantyczki która lubi czytać teksty rzygające tęczą i chętnie by była na miejscu Alicji B|
    Córka Zeusa ^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć... Raczej nie należy spodziewać się go przed 1 kwietnia... Więc jutro, albo na początku kwietnia ;/

      Usuń