piątek, 26 grudnia 2014

Jak to się zaczęło...

   -Chyba pora się spakować...-powiedziała Natalia. W jej głosie było słychać smutek. Żadna z nas nie chce wyjeżdżać. Te dwa tygodnie zbyt szybko zleciały. Będę tęsknić za tym miejscem, za tym pokojem.
  Nagle pojawił się on. Wiktor.
-Zmęczyłem się.- stwierdził. I padł na najbliższe łóżko, czyli łóżko Natalii. Wściekła Natalia, próbowała go zrzucić. Wyglądało to bardzo zabawnie.
-Pójdę po panią Bogusie!-zagroziła mu Natalia. Wiktor zerwał się z łóżka, puścił do mnie oczko, i udając przerażenie wybiegł z pokoju, krzycząc "Tylko nie po tą wiedźmę!".
Byłam pewna, że mi się wydawało, że nie puścił do mnie "oczka". Wątpiłam, czy w ogóle mnie zauważył. Parę minut później, do pokoju wróciła smutna atmosfera.

~~~
   Po śniadaniu mieliśmy pół godziny, żeby się spakować. Ja spakowałam się wczoraj, więc zaczęłam czytać książkę. Jakieś kwadrans później weszły do pokoju dziewczyny, które miały pokój naprzeciwko. Pożegnałyśmy się dosyć szybko. Zaraz po tym jak wyszły wszedł on. Wiktor. Podał rękę Dorze, przytulił Natalię. Na koniec przyszedł do mnie. Przytulał mnie nieco dłużej, niż Natalię. Był trochę wyższy. Niespodziewanie poczułam dotyk jego ust... na moim policzku. Były ciepłe. Z Natalią przytulał się po przyjacielsku, a ze mną... nie byłam pewna, ale raczej... na pewno inaczej. I wtedy chyba żadna z dziewczyn tego nie zauważyła. Taki zwyczajny gest, pocałunek w policzek, ale dla mnie była to niewypowiedziana obietnica. Z której do dziś się nie wywiązał.
~AsM